Recenzja książki „Jedz dobrze i nie tyj”
PONIŻEJ PRZEDSTAWIAMY RECENZJĘ KSIĄŻKI „JEDZ DOBRZE I NIE TYJ”, KTÓRA UKAZAŁA SIĘ NA STRONIE 👇
„Pamiętacie ten stan zaopiekowania z dzieciństwa? To dobre i szczere samopoczucie. Zawsze wydawało mi się, że nie jest to stan zarezerwowany tylko dla dzieciństwa. Że na co dzień powinniśmy też tak żyć i dbać o siebie tak, jak mama dbała o nas, kiedy byliśmy od niej zależni. Dzisiaj również tak uważam. A moje poczucie, że tak właśnie być powinno, jest jeszcze silniejsze po przeczytaniu tej książki.
„Jedz dobrze i nie tyj” to nie jest tylko zwykła książka o dietetyce. Tutaj znajdziemy bardzo wiele odniesień do różnych sfer życia, okaże się, że właściwa dieta nie ma tak naprawdę nic wspólnego z liczbami i rygorem żywieniowym. Chodzi o słuchanie siebie i tej mądrej machiny, jaką jest nasz organizm. Jak pisze Zbigniew Młynarski: „natura wyposażyła nas w apetyt po to, żebyśmy mieli ochotę na to, co właśnie jest nam potrzebne i zdrowe”. Skoro tak, to dlaczego mamy na świecie problem otyłości? Dlaczego ludziom ciągle chce się jeść śmieciowe jedzenie? Według autora winą należy obarczyć rozregulowane poczucie apetytu. Nasze zadanie nie polega, więc na narzuceniu sobie kolejnej diety, ale na uregulowaniu apetytu. Tylko regulując apetyt i jedząc to, na co mamy ochotę utrzymamy odpowiednia masę ciała i sylwetkę. Niemałe znaczenie ma tutaj też niski poziom glukozy we krwi, który wywołuje głód energetyczny. Bardzo wyraźnie podkreślają tę kwestię autorzy książki. Mowa jest tutaj o różnych rodzajach głodu, o głodzie utajonym, ale też o głodzie emocjonalnym.
Moim zdaniem ta książka jest absolutnie niesamowita, ponieważ pokazuje wielowymiarowość jedzenia i to, jak różne sfery naszego życia wpływają właśnie na nasze zwyczaje żywieniowe. Choć książka jest stosunkowo krótka, to tylko i aż 132 strony, po jej lekturze poczułam się najedzona. Najedzona wiedzą, wartością merytoryczną i nieobojętnością wobec kwestii bardziej duchowych, psychologicznych. Apetyt przecież też nie tylko dotyczy jedzenia, innym rodzajem apetytu jest apetyt na szczęście – a ten przecież mamy wszyscy.
Lektura tej książki była dla mnie wspaniałą przygodą i szczerze powiedziawszy, spędziłam z nią kilka miłych wieczorów. Z pewnością mogłabym ją przeczytać w jeden wieczór, ale postanowiłam dawkować sobie tę przyjemność. Przeczytałam wiele książek dotyczących diet, ale naprawdę, lektura żadnej z nich nie była dla mnie tak miła, jak lektura „Jedz dobrze i nie tyj”. Dużo dowiedziałam się też na temat tego, czym jest indeks glikemiczny i jak powinno się odżywiać przy cukrzycy. Sama mam początki tej choroby i te kwestie również są dla mnie ważne. Ta książka jest bardzo konkretna. Daje dużo merytorycznej wiedzy i psychologicznego wsparcia. To ostatnie jest moim zdaniem szczególnie potrzebne osobom, które potrzebują zmienić coś w swoim żywieniu. Bardzo podoba mi się to, że rozdziały są krótkie i konkretne. A ważne treści są dodatkowo oznaczone na akapitach. To zdecydowanie ułatwia nawigację po książce i nie trzeba jej czytać po kolei, (chociaż zalecam – sama czytałam w ten sposób), można po prostu sięgnąć do tych tematów, które nas najbardziej interesują.
Dla mnie samej lektura tej książki była podróżą w głąb siebie. Pojawiło się w mojej głowie wiele takich przemyśleń, których do tej pory po prostu nie było. Zaczęłam łączyć kropki i inaczej patrzeć na to, co dotychczas przydarzało mi się w temacie żywienia. Spodobało mi się to, że w tej książce nie ma żadnego straszenia, karcenia, czy rugania. Niestety jest to domeną wielu publikacji poruszających tematy z zakresu dietetyki. Częstokroć po takich lekturach człowiek czuje się trzy razy gorzej, niż przed ich przeczytaniem. „Jedz dobrze i nie tyj” jest pod tym względem zupełnie inna. Przez całą książkę przebija atmosfera akceptacji i zrozumienia, wyrozumiałości i wiary w Czytelnika, który ma przecież swój rozum i pragnie dla siebie jak najlepiej.
„Jedz dobrze i nie tyj” to pozwolenie na to, by żyć dobrze i dobrze jeść. By szanować siebie i swój organizm, a także cieszyć się dobrym i pięknym posiłkiem w gronie najbliższych. A przy tym wszystkim, lektura książki jest niezwykle relaksująca”.
Kinga Nowak